Argumenty pro-life, pro-vie, pro-vitae

Matka Boża z Panem Jezusem na kuli ziemskiej, zdjęcie rzeźby na fasadzie jednej z kamienic w Krakowie (fot. RK)

Róże dla Matki Bożej, fot. RK

Uwaga! Ta podstrona w moim odczuciu jest miejscami za trudna dla dzieci, więc bardzo proszę o zrozumienie i nieczytanie wszystkiego przez bardzo młode osoby, gdyż jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie i bardzo trudne afektywnie. Wyjątek dotyczy tylko tych bardzo młodych osób, które bezpośrednio zmagają się z tym problemem, tzn. podejmują na ten temat własną decyzję lub pomagają ją podjąć komuś innemu.

Zapis podstawowy zakończony 1-go listopada 2020 r.

To nie oznacza, że nic się już na tym moim blogu nie wydarzy, ale że będzie to inny 'charakter' zmian, niż wyraźne dodawanie nowych treści.

Poprawiać się więc będzie budowa bloga, może styl moich wypowiedzi, sens merytoryczny chciałabym, żeby nabrał miejscami większej wyrazistości. Pewnie zniknie trochę błędów (np. literówek) i pousuwam to, co nie wytrzymało próby czasu. Pojawią się linki do następnych zasobów o podobnej tematyce, jeśli okaże się to pomocą w zrozumieniu jakiegoś trudnego tematu.

Jedno wyjaśnienie: Wszystkie moje pisarskie strony internetowe trzeba czytać jako szybko robione notatki. Na dodatek z uwzględnieniem moich przeszłych ogromnych problemów z pamięcią, którą także poprzez ich pisanie przez kilkanaście lat rehabilitowałam. Nawet jeśli pracuję długo nad jakimś fragmentem, to wciąż jest napisany ledwo, ledwo, a nie bardzo dobrze, i zwykle można go rozbudować o dokładne wyjaśnienia. Może za jakiś czas będzie lepiej widać, że ciężkie życiowe przejścia tworzą braki a nie „miarę utrzęsioną i opływającą”. Jednak nie tylko prędko to się nie stanie, ale prawdopodobnie wcale się nie stanie, gdyż zwykle w ogóle tego nie widać (można mieć tylko nadzieję), choć tym razem coś zaczyna być widać w Pismach św. Jana od Krzyża, doktora Kościoła, który tworzył w XVI-tym wieku (jak widać? Już się zupełnie nie trzyma to spotrzeżenie, że „gdyby św. Jan od Krzyża nie był przez kilka miesięcy maltretowany, nie byłby tym kim jest”). Pozorna obfitość treści na dwóch moich podstronach jest tak naprawdę brakiem opracowań naukowych, ponieważ od wielu lat nie mam możliwości, żeby się zająć tym, czym powinnam. To oznacza, że jedyny tekst, którego się nie wstydzę, w sensie jego jakości stylistycznej i intelektualnej, jest pamiątką po moich kilkumiesięcznych studiach doktoranckich. Można go przeczytać klikając link 'o różnicach' w Galerii Sztuki Ładnej. Po prostu na dzień dzisiejszy tylko tyle się udało uratować.

4 sierpnia 2020 r.

Udało mi się narysować jak wyglądają szkody, którymi skutkuje metoda in vitro. Można te dwa rysunki zobaczyć w mojej szkole pro-vie: przeciw in vitro I oraz przeciw in vitro II. Trzeba zobaczyć oba rysunki, że zrozumieć zarówno te szkody, jak i mechanizm ich działania.

Potrzeba ludzi pro-life

RK

2019

Profilaktyczny argument początkowy musi tu być taki: człowiek jest wartością nie do przecenienia każdy i to na każdym odcinku jego życia. Nie może dojść do wniosku, że jeśli nie ma pełnych praw do życia człowiek zaraz po poczęciu, to tym bardziej człowiek, który już coś przeżył, albo że to, że w jakimś państwie nie ma ustawy pro-life, jest tak tragiczne, że wpędza w rujnującą człowieka rozpacz. Wydawało mi się, że to jest oczywiste, ale może faktycznie nie jest takie oczywiste dla wszystkich. Trzeba zatem mieć włączoną na ten temat na stałe czujność. Kogo atakuje jakakolwiek autodestrukcja, musi pamiętać, że znalazł się nad przepaścią. Tak długo, jak tej autodestrukcji nie pokona, musi ratować siebie. Nie ma w tym ani odrobiny egoizmu. Mówienie, że dbanie o siebie jest samolubstwem i egoizmem w tych sytuacjach jest dodatkowym atakiem na osobę atakowaną duchem autodestrukcji. Trzeba też na stałe pamiętać, że nie wpędza w rozpacz to co z niej wyciąga, bo to jest niemożliwe. Rozpaczą jest właśnie nic nie robić w temacie pro-life, jeśli człowiek ma na to siły (duchowe, psychiczne) i inne potrzebne możliwości (jako taką umysłową sprawność). Przy tej skali tej tragedii ludzkości, w perspektywnie pro-life ludzi można określić jako: albo ludzi pro-life w modlitwie, albo ludzi pro-life w działaniu, albo ludzi pro-life na jakiegoś rodzaju rehabilitacji, albo na ludzi w rozpaczy na ten temat (Uwaga! Rozpacz jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu!), albo ludzi, którzy nic nie wiedzą o tych sprawach, albo ludzi, którzy nic z tego nie rozumieją, albo ludzi w ekskomunice. Warto pamiętać, że Pan nasz, Jezus Chrystus, bardzo wspiera osoby pro-life, więc człowiek, który się nawraca w ten sposób, że zabiera się za tematy pro-life, ponieważ chce być następnym ratownikiem ludzkiego życia na całym jego odcinku, czyli od poczęcia do naturalnej śmierci, może oczekiwać pomocy Bożej. Ta pomoc jest cicha i pokorna, wiadomo. Może polegać nawet „tylko” na tym, że dusza pro-life ma siłę mówić o tym, że też jest pro-life i tym sposobem wspierać innych ludzi pro-life, żeby przypadkiem nie zaatakowała ich rozpacz, a dotąd nie miała na to sił, ponieważ choć była pro-life, zapomniała o tym.

Polska jest państwem ochrzczonym, a przez to katolickim

Nie tylko prywatnie w sercach poszczególnych katolików, ale także w jej oficjalnym, obowiązującym nas od X w. po n. Chr., światopoglądzie;
góra strony

Różnice

Chrzest Polski przyjęty przez Jej Władcę w czasach, gdy władca był właścicielem także ludności i sam oznaczał całe państwo sprawił inną sytuację duchową w Polsce, niż byłaby, gdyby Polska nie była państwem ochrzczonym (duchowość rozumiem – mówiąc najkrócej – jako ludzką [chyba trzeba dodać jeszcze wyjaśnienie, że ludzką w człowieku] funkcję woli i rozumu. Można odróżnić życie duchowe od duchowości [życie duchowe to w przypadku osób ochrzczonych życie w łasce uświęcającej, a w przypadku osób w innej sytuacji wiary, życie szczerze i dobrowolnie zorientowane na autentyczne dobro i prawdę, natomiast duchowość uwzględnia także sytuację człowieka w stanie grzechu śmiertelnego]), w którym nawet i 100% obywateli byłoby katolikami. W tym sensie decyzją Mieszka I jesteśmy zobowiązani na zawsze do oficjalnej wierności światopoglądowi katolickiemu (sytuację państwa wyznaniowego od państwa, które jest świeckie można rozróżnić w następujący sposób: państwem wyznaniowym jest takie państwo, w którym do władzy może dojść osoba duchowna, czyli w naszych realiach np. biskup, który mógłby być wtedy nawet prezydentem, natomiast za państwo świeckie uważam państwo, które wybiera i przyjmuje dla siebie jakiś określony światopogląd [jeśli przez chrzest państwa, to na zawsze, jeśli w każdy inny sposób, to z możliwością zmiany], ale osoby duchowne i osoby życia konsekrowanego, nie mogą ani kandydować, ani spełniać urzędu władzy państwowej czy samorządowej), którą tak naprawdę wyznacza po prostu Dekalog, jeśli tylko jesteśmy wolni, a nie zniewoleni.
góra strony

Światopogląd katolicki

Światopogląd ten, przyjęty przez chrzest państwa, oznacza nie tylko niezbywalne prawo i obowiązek do umieszczania w sferze życia publicznego znaku krzyża Chrystusowego, ale też prawo i obowiązek prawnej ochrony życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci;
góra strony

Idea wspaniałomyślności

Ta katolicka idea wspaniałomyślności człowieka wobec człowieka na każdym odcinku jego życia stawia nas na szczycie osiągnięć światopoglądowych ludzkości i to zdobywanych w sposób godziwy, czyli podmiotowy, czyli z poszanowaniem nie tylko tego co w człowieku szlachetne, ale też z poszanowaniem ludzkich wad, słabości, prawa do poprawy i różnego typu innych ułomności, także błędów w decyzjach, przez co tym bardziej zobowiązuje i domaga się poszanowania. Warto też pamiętać, że wspaniale współgra z innymi, i to nawet bardzo odległymi od naszej, kulturami, np. dziedzictwo kultury azjatyckiej wskazuje na człowieka jako „koronę stworzeń”, czyli najlepszy byt, co jest intuicją bardzo bliską myśleniu chrześcijańskiemu, choć niezwykle trudną do dookreślenia w jej światopoglądowych granicach, ponieważ trzeba – że tak powiem – dorozumieć pojęcie bytu (my, w naszej kulturze, mamy na myśli człowieka jako stworzenie, a światopogląd wzięty z kultury azjatyckiej ma na myśli byt ludzki rozumiany panteistycznie, czyli to na pewno nie jest chrześcijańskie podejście, a nawet przeciwne myśli chrześcijańskiej [w chrześcijaństwie na pewno nie ma panteizmu], na dodatek dla nas może być szkodliwe, może grozić rozpadem osobowości: widzieć Boga we wszystkich rzeczach a najbardziej w sobie, jest bałwochwalstwem i nieszczęściem, bo wtedy z powodów religijnych nic się nie da wyrzucić, a wymiar świątyń zyskują… spalarnie);
góra strony

Na pewno wielkoduszne

Uznać prawnie fakt poczęcia za początek życia ludzkiego jest na pewno wielkoduszne, a wielkoduszność jest na pewno dobra. Dobrze koresponduje z radą wybitnie katolicką, żeby zło dobrem zwyciężać (rozróżniam moment zapłodnienia od momentu poczęcia: za zapłodnienie uważam moment wniknięcia plemnika do komórki jajowej przed „fuzją”, czyli moment, w którym „pozostaje sobą” zarówno komórka jajowa, jak i plemnik [choć plemnik traci witkę], natomiast za poczęcie uważam moment zmieszania obu komórek, przez które powstaje zupełnie nowa jakość [już nie ma dwóch łatwo odróżnialnych komórek], czyli autentycznie nowe życie ludzkie);
góra strony

Bezinteresownie serdeczne

Uznać prawnie fakt poczęcia za początek życia ludzkiego jest też na pewno bezinteresownie serdeczne: lubić człowieka, to nie tylko go nie unicestwiać, ale go potwierdzać (afirmować) i to na każdym etapie jego życia (odruch męża pogłaskania brzucha szczęśliwej mamy [czasem nawet zaraz po tym, jak się żona przyzna, że zaszła w ciążę] jest może pierwszym odruchem instynktu ojca miłości do jego dziecka, czyli afirmacją [potwierdzeniem] nowego człowieka);
góra strony

Korzystna sytuacja

Polska jest aktualnie w korzystnej sytuacji, jeśli chodzi o spodziewane społeczne poparcie dla takiej zmiany. Tygodnik rodzin katolickich „Źródło” podał niedawno statystyki dotyczące aborcji: dwa lata z kolei (2017 i 2018) w województwie podkarpackim nie wykonano ani jednej aborcji. W kilku województwach doszło do ok. 100 aborcji. W Warszawie najgorzej, ale nie ponad 300. To się na pewno da teraz opanować!, ponieważ to na pewno nie jest „pandemia”;
góra strony

Przypadki do odrzucenia

Trzy przypadki aktualnie możliwej państwowej zgody prawnej na zabójstwo poczętego ludzkiego życia są łatwe do odrzucenia: a. ciąża po gwałcie – targnięcie się na życie dziecka poczętego na skutek gwałtu wygląda na chorobę psychiczną, na jakiś rodzaj schizofrenii (być może przemijającej, bo związanej tylko z reakcją psychiki po gwałcie), w której słuszny gniew jest skierowany odwrotnie i ma za dużą siłę, czyli nie na rzeczywiście winnego agresora, którego nawet wysoka kara nie pozbawi życia, ale na kompletnie niewinnego maleńkiego człowieka lub (inna przyczyna, niż choroba psychiczna) na uszkodzenie psychiki po gwałcie (na podobnej zasadzie jak czasem ktoś ma uszkodzony słuch po wybuchu, czy wzrok po zbyt dużej dawce światła). Jeśli to choroba, można ją próbować leczyć, jeśli uszkodzenie, można próbować je naprawiać (może psychika potrzebuje jakiejś protezy i będzie znów cała i zdrowa). Jaki sens ma zabójstwo nienarodzonego człowieka, jeśli tak naprawdę Bóg go chciał, bo przecież dał mu życie, a makabryczne były tylko warunki poczęcia. Dziecko, nawet odrzucone przez matkę, przecież znajdzie szczęśliwie rodzinę adopcyjną, a może nawet i tego nie trzeba będzie, jeśli poszkodowana ciężko matka znajdzie psychologiczne i społeczne wsparcie, bo zdrowa matka po krytycznej traumie może nawet późno, więc dopiero po porodzie, odnaleźć w sobie wystarczająco silne uczucia macierzyńskie i może zechcieć swoje maleństwo jednak zatrzymać przy sobie i szczęśliwie wychować. Trzeba też powiedzieć o niedającej się wykluczyć w tym przypadku ukrytej praktyce eugenicznej ze względu na domniemywanie negatywnych cech psychicznych poczętego w gwałcie człowieka (genotyp od gwałciciela) ale ten powód, jeśli istnieje, po pierwsze byłby zabobonem (wiadomo, że psychikę ludzką we wczesnych fazach rozwojowych w większym stopniu kształtuje oparte na modelowaniu wychowanie, niż negatywne cechy charakteru, jeśliby je w ogóle tak poczęty człowiek odziedziczył), a po drugie praktyki eugeniczne są zabronione w państwach członkowskich Unii Europejskiej w Karcie Praw Podstawowych UE w I rozdziale (dotyczącym godności); b. ciąża z wadą – ludzie chorzy, podobnie jak ludzie bezdomni i ubodzy, są nie tylko ludźmi, którym należy się (jak wszystkim) jakiś rodzaj afirmacji, ale oprócz tego są w społeczeństwie potrzebni, ponieważ pomagają rozwinąć lub zrealizować różne relacyjne potrzeby, np. potrzebę opiekowania się kimś (te potrzeby mogą być tak silne, że brak możliwości ich zaspokojenia może z kolei sprawiać jakieś zachowania patologiczne zastępcze: np. różnego gatunku zachowania nadopiekuńcze wobec dzieci lub wobec osób starszych czy z jakiegoś innego powodu słabszych, albo zniechęcanie osób bezdomnych do wychodzenia z bezdomności, jeśli bezdomni zupełnie gdzieś znikają z przestrzeni publicznej, także sztuczne podtrzymywanie ludzi ubogich materialnie w ich ubóstwie, jeśli gdzieś znikają z pola społecznego widzenia ludzie, którzy naprawdę chcą być materialnie ubodzy, bo lubią tak żyć). Także po to, żeby dawać świadectwo szczęśliwego życia nawet w chorobie i ogromnym cierpieniu, a przez to pomagać przezwyciężać lęki przed cierpieniem i chorobą, na które często cierpią ludzie zdrowi; (zachęcam do oglądnięcia w internecie filmu o Sandrze: https://www.deon.pl/pro-life/inspiracje/art,36,mam-na-imie-sandra-i-zapraszam-was-na-krotki-film-o-tym-co-przeszlam-wideo.html), nie mówiąc już o oczywistych dowodach na sytuacje czasem nawet wybitnej sprawności umysłowej osób zmagających się z bardzo ciężkimi chorobami ciała; c. ciąża z zagrożeniem życia dla matki – ta sytuacja też jest rozwiązywalna: potrzeba tylko ustawić jasno i bez wątpienia sprawę równej wagi życia obojga, a przez to zdjąć z kobiety, jej lekarza i jej najbliższych ciężar sumienia nie do uniesienia, bo związany z wyborem życia tylko dla jednego człowieka z dwojga zainteresowanych. Podczas gdy i matka, i dziecko chcą żyć i mają równe prawo do ratowania ich życia w chwili zagrożenia. Przyszła mi też na myśl koncepcja do zaproponowania obowiązkowego poradnictwa dla kobiety w czasie ciąży u dwóch lekarzy: u ginekologa-położnika (to oczywiste) oraz u prenatalnego pediatry (lekarza, który będzie pierwszym i od razu „samodzielnym” lekarzem poczętego nienarodzonego dziecka);
góra strony

Możliwe do uniknięcia większe ryzyko depresji

Prawne w prawie państwowym zgody na zabójstwo nienarodzonego człowieka chyba angażują pieniądze podatników, a to najprawdopodobniej ma wpływ na bieżąco, lub może mieć wpływ w przyszłości, na zwiększoną ilość zachorowań na ciężką, nawet wymagającą hospitalizacji, depresję i na podobnie ciężkie choroby pamięci (to moje hipotezy, RK). Poza tym istnieje ryzyko komercjalizacji farmakologii psychiatrycznej przy zachowaniu prawa do zabójstwa nienarodzonych choćby w jednym przypadku. Może też to prawo sprzyjać tzw. szarej strefie (ze względu na sprzeciwy sumień) właśnie w zakresie podatkowym. Ludzie, przynajmniej od czasu do czasu, zastanawiają się co finansują płacąc podatki. Pewnie da się to przeliczyć co się bardziej opłaca ekonomicznie, ale dobrze jest spojrzeć na te zjawiska także z perspektywy humanitarnej. Kodeks drogowy zobowiązuje kierowców do udzielenia pomocy ofiarom wypadków. Na pewno jako państwo zorientowane na miłosierdzie (co wynika z historycznego faktu chrztu), czyli na zapobieganie złu lub przynajmniej na jego skuteczne zmniejszanie, możemy na ludzi nienarodzonych patrzeć także w perspektywie ratowania ich życia z jakiś wypadków, np. od okrutnej przemocy społecznej, która niszczy kobietę w tzw. niechcianej ciąży, a przez to doprowadza ją do rozpaczy, co stanowi przykład bezpośredniego zagrożenia dla życia jej dziecka. Gdyby taka kobieta miała możliwość zgłoszenia się wtedy do prenatalnego pediatry, być może mogłaby wtedy otrzymać skierowanie na przebywanie do końca ciąży w warunkach bez przemocy psychicznej właśnie ze względu na zagrożenie życia jej dziecka (mocno zestresowana kobieta w ciąży wiadomo, że ma bardzo wysokie ryzyko poronienia);
góra strony

Obiektywne ryzyko

Jeśli śpiewamy w jednej z naszych przepięknych pieśni Kościelnych „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”, to nie wiem czy sytuacja prawna w przepisach prawa państwowego dopuszczająca choćby jeden przypadek aborcji, nie czyni państwa z takim prawem, jeśli jest to państwo ochrzczone, ekskomunikowanym za aborcję (dopóki śpiewaliśmy inaczej, nasza sytuacja w tym względzie była inna). Nie wiem tego, jednak bardzo serio się nad tym zastanawiam. Jeśli tak się z nami stało, to stało się tak też z innymi państwami, które przyjęły kiedyś przed wiekami chrzest, ale mają w swoich przepisach dopuszczone prawo do aborcji, jeśli nie są zniewolone. Warto to przynajmniej sprawdzić (dopisek z dn. 2 marca 2020 roku: można przecież poprosić Jego Świątobliwość Ojca Świętego Franciszka o pouczenie w tym zakresie), a potem pomóc także innym państwom ochrzczonym przed wiekami w podjęciu podobnej prawnej decyzji na tak dla całego ludzkiego życia. Toniemy w otchłaniach samotności rojąc sobie wrażenie świetnych relacji, ale tak naprawdę dzieje się coś innego, co jest dla nas na pewno niedobre, co uwidacznia się np. w tym, że nie zapraszamy do naszej Ojczyzny Ojca Świętego, a już powinniśmy (3 lata już minęły) lub jeśli zapraszamy, to może nie przyjmuje naszych zaproszeń. Ta sytuacja braku zgody na każde życie ludzkie na każdym jego etapie wydaje mi się więc krytycznie niebezpieczna egzystencjalnie. Możliwe, że właśnie to uszkadza i to podstępnie, przez np. jakieś mody na inne światopoglądy, naturalne i zdrowe nasze ludzkie relacje, także naturalne i zdrowe nasze ludzkie uczucia i emocje, i to we wszystkich skalach życia społecznego. Przecież nie da się wykluczyć, że może przyczyniać się nawet do samobójstw, które może po jakimś czasie prawa pro-vie dla życia ludzkiego i dla godności każdego człowieka, okażą się tak naprawdę okultystycznymi morderstwami, czego – dopóki istnieje prawo aborcyjne – w ogóle nie mamy możliwości rozeznawać, czyli nic się nie da o tym powiedzieć, bo do tego, żeby się to dało powiedzieć, najpierw trzeba coś wydobyć z „czarnej dziury” nihilizmu;
góra strony

Uzdrowienie intuicji

Decyzja o prawnej ochronie życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci ma wymiar nie tylko humanitarny i psychologiczny, ale także obronny, co jest dość istotne teraz, właśnie w naszych czasach, który jest czasem holokaustu chrześcijan na niespotykaną dotąd skalę, ponieważ może takie prawo – oprócz tego, że uratuje bezinteresownie wiele ludzkich istnień – uzdrowić naszą naturalną intuicję (którą dysponujemy w ramach instynktu samozachowawczego) do rozpoznawania niebezpieczeństw dla życia ludzi lub zdrowia ludzi w tym co teraz wydaje się nam chorobami cywilizacyjnymi, a które być może namnażają np. jakieś sekty o charakterze destrukcyjnym. Coś może być w przestrzeni naszych umysłowych naturalnych sprawności niszczone jakąś rzekomo rewelacyjną nowinką, która kiedyś, jeśli oczywiście szczęśliwie przeżyjemy, może się okazać umysłowym azbestem;
góra strony

Oczekiwanie dobra

Chodzi mi też o to, że Pan Bóg, w którego przecież wierzymy (ja również jestem człowiekiem ochrzczonym w niemowlęctwie i praktykującym katolikiem) rzeczywiście nagradza dobro ludzkie, ponieważ czynnie nam pomaga, a wie, bo nie może nie wiedzieć, że jest teraz nam, ludziom, bardzo ciężko, więc na pewno można się spodziewać jakiegoś dobra za decyzje o prawnej na poziomie państwowym ochronie ludzkiego życia bez względu na wiek człowieka, czy stadium jego rozwoju (jeśliby takie dobro nie pojawiło się, trzeba by się zastanowić czy w ogóle istnieje pragnienie, żeby się pojawiło; jak się może pojawić jakieś bez wątpienia dobro, jeśli nikt go nie chce?);
góra strony

Problemy ogólnoludzkie

Warto zauważyć, że sprawa ratowania nienarodzonego życia ludzkiego to sprawa elementarna z poziomu problemów ogólnoludzkich. Chrześcijańskie miłosierdzie mieści się w przestrzeni, która ten problem ma już dobrze uporządkowany. W uczynkach miłosiernych co do ciała nie ma uczynku 8. Zagrożonych śmiercią ratować. Przypuszczam, że dlatego nie ma, że to dla osób ochrzczonych musi być oczywiste. Dlatego najprawdopodobniej do czynu aborcji, który dotyczy nas, katolików (pojęcie aborcji być może jest pojęciem religijnym, katolickim, ponieważ pojęcie to jest związane z karą ekskomuniki, która wynika z prawa Kościelnego Kościoła Rzymskokatolickiego) dołączona jest ekskomunika tzw. latae sententiae, którą się zaciąga mocą samego czynu, czyli nie dopiero na skutek nieposłuchania upomnienia czy pouczenia, ale na skutek samego czynu lub współudziału w czynie zabójstwa dokonanego na nienarodzonym człowieku;
góra strony

Ochrona życia ludzkiego nienarodzonego

Ochrona życia ludzkiego nienarodzonego przez przyjęcie jako udowodniony (człowiek jest człowiekiem od poczęcia, ponieważ ma możność bycia człowiekiem, a usunięcie nawet zygoty ludzkiej sprawia unicestwienie całego człowieka: nie tylko jego ciała, ale też jego historii i jego życiowego dorobku, choćby tym dorobkiem miał być tylko jego krzyk zaraz po urodzeniu, albo wcześniej: kopanie nóżkami w brzuch mamy) faktu, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia, a nie od jakiegoś innego momentu ciąży, jest równocześnie ochroną ludzkiej godności. Mój dowód na to, że człowiek jest człowiekiem od chwili poczęcia jest taki: sadzonka róży gatunku, który charakteryzuje się tym, że wydaje tylko jeden kwiat, a kwiat ten jest zawsze piękny i odrobinę inny każdy od każdego, może posłużyć jako daleka metafora do wyjaśnienia życia ludzkiego w jego bardzo wczesnej fazie, czyli w fazie zaraz po poczęciu. Jeśli doszło do poczęcia ludzkiego życia, środki, które niszczą poczęte życie ludzkie, czyli np. nie dopuszczają do zagnieżdżenia zarodka, wyrywają i niszczą już całą „różę”, choć zanim jeszcze wytworzy zawiązek kwiatu. Jeśli więc w ogóle już powstała taka sadzonka róży (poczęło się nowe życie ludzkie), nie ma znaczenia czy ona ma pąk (wykształconą główkę, rączki, nóżki), z którego będzie kwiat (urodzony nowy człowiek), ponieważ zniszczenie nawet zarodka = zniszczenie kwiatu, gdyż na pewno go nie będzie!, a to może oznaczać nawet ukryte psychomanipulacją (tabletkę po w ulotce opisującej ten środek wczesnozabójczy określa się lekiem!) ludobójstwo. Dodatkowo można się wspomóc w rozumieniu tego wyjaśnieniem filozoficznego pojęcia możności (Arystoteles): możność nie jest może tylko możliwością, ale faktem, który jeśli nic go wcześniej nie zniszczy, okaże się i tak, oraz wspaniałomyślnością, czyli bezinteresowną serdecznością: jest wspaniałomyślne pomyśleć o poczętym życiu ludzkim, że to człowiek (ten, kto lubi ludzi nie powinien mieć z tym problemu);
góra strony

(...)

Uzdrowienie współczucia dla uchodźców

Prawo na tak dla życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci może, paradoksalnie, pomóc nam otworzyć się na przyjęcie jakiejś małej ilości uchodźców, czyli ludzi którzy proszą o uratowanie ich życia, a nie stanowią zagrożenia dla życia naszego;
góra strony

Ratunek przed katastrofą

Szlachetni mężczyźni nie są w stanie sobie poradzić psychicznie z sytuacją, gdy kobieta nie jest pro-life. Tę tragedię muszą pomóc przezwyciężyć kobiety, które są pro-life, ponieważ naprawdę są silniejsze. Oni ROZPACZAJĄ!, ale fakt ten ukrywają, co czyni dosłownie katastrofę w relacjach i nakręca ciężkie nałogi. Zamykają się w sobie, więc przestają rozmawiać. Kobiety próbują to zmienić, ale nie znają/nie rozumieją przyczyny (wszyskie koleżanki biorą antykoncepcyjne środki hormonalne, a wszyscy ich mężowie chodzą z kolegami na wódkę, więc rozpaczy nie widać, widać tylko pewną normę społeczną), więc problem pozostaje nienazwany, ale za to dochodzi do kłótni, po kłótni mąż w ogóle przestaje się odzywać, więc żona popada w stres, ponieważ jej naturą jest rozmawiać i godzić się. Sprawa powtarza się wiele razy, nikt nie wie o co chodzi, mija kilka lat i rozwód gotowy. Ale to nie wszystko: w kolejnym związku to samo, bo nikt nie zna przyczyny tego co się dzieje w tego typu sytuacjach. Efekt natomiast jest finalnie ten: ona w końcu zapada na ciężkie, zagrażające jej życiu choroby, a on okazuje się ciężkim nałogowcem, który musi się leczyć. Porzucone psychicznie już w dzieciństwie dzieci, nie są w stanie ułożyć sobie szczęśliwie życia, ale nie wiedzą dlaczego. Fundują sobie psychoterapie, a na psychoterapii dowiadują się, że wszystkie ich nieszczęścia życiowe wzięły się od ich rodziców, więc wyzwoleni od wszelkich złudzeń porzucają ich i wyjeżdżają mieszkać wreszcie szczęśliwie gdzieś indziej, co jest jednak niemożliwe, ponieważ dalej przyczyna ich problemów pozostaje nierozpoznana, więc czyni sobie co chce w temacie egzystencjalnego spustoszenia, teraz także w ich życiu. Proszę spróbować mi w to uwierzyć i dodać do mojego pomagania następne pomagania. Tego musi być więcej!
góra strony

(...)

Pozostawić poczętego człowieka przy życiu

Rozpacz męska młodszych pokoleń mężczyzn być może wygląda jeszcze inaczej: „Noszę te upiorne tatuaże, żono moja, która nie chcesz mieć ze mną teraz dziecka, żebyś poczuła choć przez chwilę to przerażenie, które ja czuję już od kilku lat, ale nie mogę ci o nim powiedzieć, bo tego się po prostu nie mówi, ponieważ myślę, że ty może te nasze dzieci zabijasz w swoim łonie, np. tabletką po, i nie mówisz mi wcale o tym, więc nie mogę cię powstrzymać. Dlaczego nie zachodzisz ze mną w ciążę przez przypadek?”
góra strony

Niebezpieczne ryzyko

Uważam ponadto, że oprócz tego co wiadomo (że życie ludzkie i godność ludzka powinny być chronione od poczęcia do naturalnej śmierci), nie wiadomo jeszcze na dużą skalę dokładnie jakie złe owoce rodzi prawo zezwalające na choćby jeden przypadek przerywania ciąży. Przypuszczam, że owocami tymi są podatności osób poszkodowanych na psychomanipulację, w tym hipnozę, kontrolę umysłu, aż do pozbawienia naturalnych zdolności do określania granic własnego umysłu, czy własnych uczuć, co czyni właśnie poszkodowanych łatwym łupem dla psychoterapii, psychologii i psychiatrii komercyjnej;
góra strony

Niebezpieczne ryzyko II

Przypuszczam, że prawo, które jest prawem obowiązującym w państwie wolnym, a nie zniewolonym, jak to było m. in. kiedyś z nami, jeśli nie chroni życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, sprawia głęboki społeczny regres (psychiczny, umysłowy, a nawet fizyczny), a to jest stratą nie do odrobienia w krótkim czasie, co – jeśli będzie się działo jeszcze dłużej – sprawi sytuację w ogóle nie do odrobienia, ponieważ regres umysłowy oznacza mniej dojrzałe interpretacje i światopoglądy, czyli nie tylko zabraknie za chwilę przekazu naszych dziadków, babć, czy rodziców, ale nie pomogą nawet książki, ponieważ zabraknie zdolności rozumienia ich treści zgodnie z autorskim zamierzeniem. Regres rozwojowy już mamy głęboki i prawie nie do odrobienia, ale to nie jest jeszcze beznadziejna sytuacja. On się przejawia tym, że za prawidłowy wiek buntu uznawany jest coraz częściej wiek dojrzewania, podczas gdy tak naprawdę jest to wiek 2-3 lat, a wiek dojrzewania jest czasem na trudne i bardzo trudne rozmowy, ale nie jest to wiek buntu, czyli jakiejś złości, wyznaczania własnych granic i jakiegoś głupiego odchodzenia, ponieważ młody człowiek już powinien mieć te sprawy poukładane, a w wieku dorastania dzieje się coś innego: młody człowiek uczy się rozpoznawać i kwalifikować afektywność (własną i cudzą), wciąż jest w wieku szkolnym, więc jest naturalnie i słusznie zainteresowany wiedzą, ale już nie buntem. Kto jednak został wtłoczony w ten parszywy regres, czyli ma psychikę 2-3 latka, ale nie wie o tym, na dodatek ma już dowód osobisty, czyli oddycha, jak mu się wydaje, wreszcie wolnością, musi mieć problemy z własną tożsamością płciową, a to już wiadomo czym zaowocowało. Biję więc na ALARM!
góra strony

Standardy ogólnoludzkie to standardy pro-life

Na pewno można być innego wyznania, niż chrześcijańskie, i również mieć światopogląd pro-life. Potrzebni są lekarze pro-life dosłownie w każdej specjalności medycznej (dopisek z 2 marca 2020 roku: prawdopododnie obniży to koszty leczenia, ponieważ pacjenci szybciej powinni dochodzić do zdrowia w relacjach z lekarzami pro-life). Potrzebne są szpitale pro-life (dopisek z 2 marca 2020 roku: potrzeba nawet takich tabliczek informacyjnych, jak są w związku z leczeniem bólu, ale od razu trzeba wychodzić z traumy na ten temat, więc właśnie nie można zrobić tabliczek „szpital bez aborcji”, ale trzeba grawerować „szpital pro-life”). Światopogląd pro-life jest światopoglądem dostępnym dla każdego człowieka, ponieważ dotyczy spraw ogólnoludzkich (dotyczy ogólnoludzkich standardów), dotyczy ratowania i ochrony życia i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Wymyśliłam dwa, najprostsze z możliwych, znaki dla światopoglądu pro-life: jasnoszare lub/i jasnobłękitne serce, dodatkowo na wszelki wypadek jeszcze z napisem pro-life (lub w innym języku), żeby nie było skojarzeń z innym znaczeniem. Można by nosić takie małe przypinki do ubrania lub dokładać do różnych rozwiązań graficznych takie serca z napisem pro-life (albo jasnoszare, albo jasnobłękitne, lub oba, jedno obok drugiego dla oznaczenia podmiotowej relacji);
góra strony

Falsyfikat bólu przemijania

Wszystkie, i to choćby najinteligentniejsze, filozofie, w których silnie jest akcentowany tzw. ból istnienia, ludzka samotność i opuszczenie przez Boga, nie są pro-life (dopisek z 2 marca 2020 roku: tzn. niosą ogromne ryzyko rozpaczy); dopisek z 5 sierpnia 2020 roku: gdyby ktoś uznał, że potrzebuje jakiegoś intelektualnego wsparcia, ponieważ odnajduje siebie jako osobę poszkodowaną tego typu filozofią, może zajrzeć na nową stronę stanu kobiet konsekrowanych, na której już teraz jest coś niebywałego do przeczytania, a za jakiś czas może będzie tego więcej, co powinno właśnie pomóc w tego typu wysokim ryzyku depresji;
góra strony

Prawda nas wyzwala

My, katolicy, jesteśmy najbardziej powołani do promocji światopoglądu pro-life, ponieważ mamy łatwiejszy dostęp do większych ilości prawdy. To czyni nas odpowiedzialnymi przed ludźmi, którzy nie rozumieją w pełni tego problemu, ale żyją najszlachetniej jak tylko potrafią, co jednak owocuje błędami we wnioskowaniu, np. ktoś rozumie, że my mamy sakramenty, a dzięki modlitwie i sakramentom otrzymujemy czasem łaski wlane, więc ze szlachetnych przyczyn nie chce nam zagrozić w naszym światopoglądzie pro-life (błędnie wnioskuje, że mając taki sam światopogląd, nam go odbierze), więc chce się znów ze szlachetnych przyczyn odróżnić, co sprawia, że szuka argumentów, które będą na pewno inne od naszych, ale myli się co do celu tych poszukiwań, bo nie rozpoznaje, że chodzi o inne argumenty pro-life, a nie o inne definiowanie początku ludzkiego istnienia, i nie radzi sobie np. z argumentacją przeciw tabletkom po. Zatrzymuje się więc na stopniach myślenia poniżej naszych ludzkich możliwości, bo z jakichś powodów nie może pójść dalej, ale jednak powinien sobie z tym wcześniej czy później poradzić i to na pewno bez konieczności zmiany religii, bo powinien trafić na nasze, katolickie, argumentowanie na ten temat, a to z kolei powinno sprawić, że też będzie w 100% pro-life;
góra strony

Prosta obrona własnej tożsamości

Choć poczęte życie ludzkie jest odrębnym bytem, tyle że zależnym, naturalnie jest przeżywane przez mamy jako część siebie, więc wystarczy wkładka domaciczna, żeby kobieta była autodestrukcyjna, a ta nabyta wada, lub raczej fałszywa tożsamość, może przybrać formę utajoną, tłumioną lub wypieraną (dopisek z 21 stycznia 2022 r.: co może utrudniać nawet walkę z pandemią);
góra strony

Na tak dla ludzkiego życia i ludzkiej godności

Gdybym miała określić innymi słowami o co chodzi w światopoglądzie pro-life, powiedziałabym, że o bycie (czynnie i/lub biernie) na tak dla ratowania i ochrony życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci, czyli bycie czynnie i/lub biernie na nie dla wszelkich form ludobójstwa, zarówno dla jawnego (związanego z działaniami wojennymi) jak i ukrytego (prenatalnego, czy eugenicznego). Uważam, że unicestwianie życia ludzkiego zaraz po poczęciu nie jest wymierzone przeciw dzieciom! Dzieckiem poczęty człowiek staje się później. Ma to jak najbardziej związek z uświadamianiem sobie przez osoby dorosłe faktu nowego życia ludzkiego w łonie matki, z budzeniem się instynktu i uczuć macierzyńskich i ojcowskich. To zatem nie są te same sprawy. Od kiedy najwcześniej poczęty człowiek staje się dzieckiem, nie wiem dokładnie, nawet nie wiem czy da się to określić, ale może tak, jeśli przyjmiemy, że dzieckiem staje się ten nienarodzony, do którego z całą pewnością zaistniały uczucia macierzyńskie lub ojcowskie. W każdym razie najpierw kobieta zostaje przyszłą mamą, która mówi, że będzie miała dzidziusia, ale to jest naprawdę inny temat. Jaki? To jest temat pro-baby! Do Okna Życia na pewno zanosi się już tylko dzidziusia. Ktoś się może obruszy: „Jak to możliwe, jeśli kobieta, które je przyniosła zrobiła tak dlatego, że właśnie te uczucia się nie odezwały?” Odpowiem: „Dlatego, że tylko uczucia macierzyńskie lub ojcowskie mogły sprawić zaistnienie takich Okien”
góra strony

Nadzieja na chrzest

Mam też pewną hipotezę religijną, która jest hipotezą pro-life. Hipoteza ta brzmi tak: największą nadzieją ludzkości jest nadzieja na chrzest. Odkąd na świecie pojawiła się możliwość chrztu, ludzie nie zdając sobie z tego sprawy tak układają swoje życie, żeby ta nadzieja się może spełniła. Dlatego to jest hipoteza pro-life, że można do niej podejść w taki sposób: największą zbrodnią przeciw ludzkości jest ta, która pozbawia ludzi tej właśnie nadziei, a to dzieje się, jeśli pozbawia się życia człowieka zaraz po poczęciu, bo nie ma jak ochrzcić zygoty ludzkiej, oraz – następnie – jeśli się mu zniewoli umysł w sposób, który uniemożliwi mu staranie się o chrzest. Trzeba to najpierw wypowiedzieć, żeby można się było przed tym bronić. Ta nadzieja dlatego jest największą, że niejako przekracza samego Stwórcę: człowiek ochrzczony, choć oddany Bogu, pozostaje wolny i nadal może wybierać, bo wolność jest istotą miłości zarówno w relacjach międzyludzkich, jak i w relacji między Bogiem a człowiekiem. Jednak nawet świadome i dobrowolne odejście jakiegoś człowieka od Boga nie zmienia faktu chrztu, jeśli miał ten fakt miejsce w życiu danego człowieka, a to na zawsze czyni go mniej podatnym na złość, a przez to łagodniejszym i chętniej dążącym do pokojowych rozwiązań jakiś konfliktów; dopisek z 5 sierpnia 2020 roku: wymyśliłam drabinę podstawowych potrzeb człowieka, na której można zastanowić się nad znaczeniem chrztu w ludzkim życiu.
góra strony

Liniowa koncepcja czasu jest pro-life

Ratować i ochraniać życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci trzeba także dlatego, że każde życie ludzkie otrzymujemy tylko raz i nic z niego nie wraca (a tylko zostaje coś po nim). Jeśli się już nie mieścimy w dziecięce ubranka, to się w nie już zawsze nie mieścimy. Idziemy więc, ale nie wracamy. Taka m. in. jest nasza godność. Pierwszym etapem drogi ludzkiego istnienia zaraz po poczęciu jest droga do macicy, czyli wygodnego miejsca w łonie kobiety. Inna jest sytuacja, jeśli poczęte ludzkie życie zaraz po poczęciu umiera w łonie matki z przyczyn naturalnych, czyli gdy dochodzi do poronienia, inna gdy ściga go jakiś zabójca, np. zabójca hormonalny. Możliwe, że poczęte ludzkie życie w jakimś mikroodruchu próbuje uciec i uratować się. Jeśli tak jest faktycznie, czego nie wolno sprawdzić w żaden sposób, bo byłoby to niegodziwe i zagrażające poczętemu ludzkiemu istnieniu, ale o czym można pomyśleć, może to sprawiać jakieś zaburzenie na poziomie jeszcze głębszym, niż ludzkie atawizmy, czyli na poziomie ludzkiej tajemnicy, która, jeśli istnieje, jest nieodwołalnie niedostępna dla ludzi (zna ją tylko Pan Bóg), które to zaburzenie sprawia jakieś inne poważne zaburzenie w ogólnoludzkich relacjach lub w ogólnoludzkim rozwoju, czego – dopóki nie jesteśmy wszyscy pro-life – nie ma jak w ogóle zauważyć, a jest dla nas bardzo szkodliwe.
góra strony

Dobrodziejstwa wdzięczności

Własną zdolność do bycia pro-life można skutecznie reanimować odnajdując we własnym sercu wdzięczność dla własnych rodziców za dar życia, dosłownie za sam dar życia, czyli zupełnie bez względu na to co się potem w tych relacjach wydarzyło.

Przepisy na korzyść ludzkiego życia to prawo afirmujące życie

Prawo pro-life jest prawem pozytywnym, afirmującym życie, nie opiera się na zakazie, a to jest korzystne psychologicznie, więc powinno przynajmniej łagodzić różnego typu załamania nerwowe na tematy nie pro-life (to jest skrót myślowy: jeśli ktoś rozeznaje własną przeszłość pod tym kątem, a nie wszystko jest dla niego jasne i bez wątpienia, czasem trzeba dociekać prawdy, ale sprawy aborcji są okrucieństwem, więc cierpi psychika, kiedy człowiek musi się konfrontować z okropnością, co samo w sobie jest pro-life, ale dotyczy aborcji, więc w psychice rozeznającego wydaje się być jego własnym grzechem, choć go nie popełnił). Na pewno można do nawrócenia na jakimś jego najtrudniejszym odcinku, który wiąże się z ryzykiem dla psychiki, podejść w sposób, który można by ująć tak: „Zajmuj się dobrem, a zło się może samo wykończy”.
góra strony

Człowiek młody, człowiek stary

Być pro-life to potwierdzać (afirmować) godność ludzką na każdym odcinku ludzkiego życia. Powinno to pomóc i pomagać, i to dość skutecznie, w profilaktyce nowego rodzaju depresji: depresji, dla której wyzwalaczem jest starzenie się jakiś społeczeństw i ujemny przyrost naturalny. W naszych czasach akurat dotyczy to Europy. Człowiek młody nie jest lepszy od człowieka w podeszłym wieku, choć oboje się różnią, ale te różnice są zaletą, bo jeśli są różnice, to jest o czym pogadać lub jest czemu się przynajmniej przyjrzeć. Warto pamiętać, że kiedyś też było nas mniej na świecie, a potem zrobiło się nas więcej. Nie zawsze chodzi o ilość, często chodzi o jakość, o mądrość. Być pro-life to nie przerażać się tym, że zjawiska demograficzne mają swoję dynamikę, która może być mocno widoczna. Nie trzeba się przerażać starzeniem się Europy i tym, że będzie nas może chwilkę mniej. Nie trzeba się też przerażać pandemią. Kto się poddaje przerażeniu, szykuje sobie depresję! Trzeba więc w wieku własnym przejściowym (z dorosłości do dojrzałości lub z dojrzałości do wieku starszego, czyli wtedy, kiedy są sprzyjące okoliczności do głębszej refleksji nad istotą ludzkiego życia) profilaktycznie uporządkować sobie własne odczucia na temat starości. Przewartościowanie powinno iść w kierunku: słabsze ciało, większa życiowa mądrość. Człowiek stary musi pomyśleć, bo nie ma tylu sił co człowiek młody. Człowiek stary ma doświadczenie czasów, których młody nie zna. Rozmowa ze starym człowiekiem to nie to samo co książka o czasach, które minęły. Bycie pro-life potwierdza wszystkich ludzi bez wyjątku.
góra strony

Postawa życiowa pro-life: nagroda za prawdę

W relacjach społecznych być pro-life na co dzień, to nagradzać za prawdę, nawet najtrudniejszą (podaną oczywiście humanitarnie, a nie okrutnie), a nie za złudzenia czy kłamstwa.
góra strony

Szacunek dla kobiet też jest pro-life

Być pro-life na co dzień, to szanować kobiety bez względu na ich społeczną sytuację. To było na pewno dobre w Polsce w czasach, które minęły (bo nie było tak, że wszystko było w tamtych czasach tylko złe): Uznanie, że kobiety są inne od mężczyzn przez pocałunek kobiety w dłoń na powitanie czy pożegnanie, był ten gest na pewno profilaktyką załamań nerwowych zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Gest ten jednak został ośmieszony, wyszydzony i zdeptany; tymczasem kobieta rzeczywiście nie świeci własnym światłem, tylko odbitym, bo - użyję metafory - księżyc naprawdę nie jest słońcem. Dobrze, że się trzyma inny gest: przepuszczania kobiet w drzwiach, ale kobiety są już dużo słabsze, więc odpowiadają „dziękuję”, a powinno to być bez znaczenia. To jest równość płci: zakaceptowanie i szanowanie prawdy o różnicach, a nie identyczne sposoby bycia!

Serdeczna troska o siebie

Człowiek pro-life, to taki człowiek, który we własnym sumieniu doszedł do prawdy o jednoznacznie i obiektywnie dobrym sensie ratowania i ochrony życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci, i to z uwzględnieniem jego własnej osoby. Będąc pro-life wyraża zdecydowany sprzeciw wobec przemocy (jawnej i ukrytej) zarówno w jej wymiarze unicestwiającym totalnie życie i godność ludzką, jak i w wymiarach słabszych (które sprawiają, że człowiek żyje dalej, ale jest złamany i zniszczony). Mam hipotezę, że ewolucja zmierza właśnie w kierunku powstania z homo sapiens => homo sapiens pro-vitae, czyli znaczy to, że uważam, iż człowiek, jeśli szczęśliwie przetrwa te koszmarne kryzysy godnościowe, już nie będzie homo sapiens, ale homo sapiens pro-vitae (tego nie można skrócić, bo zmieni się znaczenie), czego żebyśmy szczęśliwie doczekali, życzę wszystkim Czytelnikom mojego bloga, i sobie też.
góra strony

O tym (m. in.) mówiła Matka Boża w La Salette

To jest pewnik: po każdym ludzkim grzechu, i człowiek, i cała przyroda ulegają jakiemuś regresowi, jakiegoś rodzaju degradacji, więc na pewno! nie można powiedzieć, że jakikolwiek grzech śmiertelny, który już został popełniony był do czegoś człowiekowi potrzebny, przyczynił się do jakiegoś wzrostu, nawet ekonomicznego. My mamy takie wrażenie czasem, ponieważ jakaś część ludzi prosi Boga o miłosierdzie nad nami wszystkimi, a Pan wysłuchuje takich pokornych próśb, ale jak zabrakło Abla, to przez wiele wiele lat, nic nie mogło w pełni naprawić tej szkody, dopiero Pan Jezus. Na pewno więc możemy prosić o życie nasze bez grzechów ciężkich. Ale właśnie trzeba prosić, bo prośba niweczy pychę, czyli jest obiektywnym dobrem duchowym. Na pewno można zwracać się z petycją o prawo pro-life, to jest godziwa prośba i w wolności.
góra strony

Miłość wzajemna w przestrzeni ogólnoludzkiej

Być pro-life to uczyć się miłości wzajemnej w przestrzeni ogólnoludzkiej: kto obmyśla nowe argumenty pro-life, nie tylko pomaga życiu ludzkiemu i godności ludzkiej, ale też ćwiczy własne myślenie, ćwiczy pamięć i w końcu, jak już przebrnie przez natrudniejsze sprawy z tego zakresu (w sensie ich rozumienia na własne oraz cudze potrzeby) okazuje się, że znika - nawet uzasadnione przy zajmowaniu się tymi sprawami - przygnębienie, a wraca naturalna radość życia; naturalna radość życia przejawia się przynajmniej odrobiną uśmiechu na widok znajomych, na widok których w ogóle da się uśmiechnąć i nie zgrzeszyć przy tym (przy okazji wyjaśniają się ukryte powody naszej emigracji).
góra strony

Światopogląd pro-life w obronie godności kobiet

Światogląd pro-life, jeśli jest nienaruszalny w życiu osobistym i w przepisach prawnych, tworzy godziwe warunki godnościowe dla kobiet, więc mamy wtedy dopiero większą możliwość skonfrontować się w sumieniu z prawdą o naszej życiowej, psychicznej i duchowej kondycji. Możemy wtedy podołać nie tylko spostrzeżeniu, że chodząc prawie nago po ulicy niekoniecznie jesteśmy modne, ale raczej na pewno obnażone, a to jest widoczny przejaw jakiejś ukrytej formy przemocy, czyli bardziej nasze wołanie o ratunek, niż odwaga. Dopóki trzeba się zajmować ratowaniem ludzkiego życia, nie ma ani czasu, ani sił, żeby spojrzeć spokojnie w prawdzie na sytuację kobiet, ale jeśli tylko pojawia się choćby szansa na trwałe przezwyciężenie cywilizacji śmierci, można poczynić prawie od razu (jeśli ktoś ma na ten temat dość wiedzy) bardzo interesujące odkrycia na temat np. czym się różni moda, od dobrego gustu, a nawet od zdrowego erotyzmu, i to w kontekście różnic cywilizacyjnych, kulturowych i światopoglądowych. W naszych realiach, czyli w Polsce, raczej na pewno moda bywa zmienną, a dobry gust na zawsze nie pozwala odsłaniać stanika, a zdrowy erotyzm ma sportowo-klasyczny i cichy wdzięk: odsłania to co obiektywnie dobre, ale nie więcej jak przed łokcie i przed kolana, dekolt też z umiarem, świetna fryzura, dyskretny makijaż, obcisłość znów tylko z umiarem lub tylko bardzo rzadko i to z poważnych powodów, a na jersejowej sukience ozdobna naszywka w kształcie serca najlepiej jeśli się mieści na udzie.
góra strony

Różni Ludzie

Kraków, 15 września 2019 r. (niedziela): Oprócz tego co wiadomo, czyli że wszyscy święci, błogosławieni, kandydaci na ołtarze, wszystkie dusze czyśćcowe są na pewno pro-life, znalazłam Ludzi, którzy jeszcze chętniej wspierają nas w tych tematach. Najpierw jednak chciałabym powiedzieć o mojej metodzie znajdywania być może nowych kandydatów na ołtarze. Dzieje się to w taki sposób: zauważam, że nie mogę o kimś - w kontekście jakiegoś nurtującego mnie problemu, który nie jest rozwiązywalny łatwo i w sposób tylko naturalny, ale potrzebuje wsparcia nadprzyrodzonego - przestać myśleć. Jeśli rozum mój przepuszcza taką św. osobę jako być może dającą w ten na pewno naturalny sposób jakiś sygnał, że mogłaby pomagać swoją przyczyną rozwiązać ten nurtujący mnie problem, zwracam się z prośbą do Boga o światło, czy to jest dusza, która mogłaby być kandydatem na ołtarze, odmawiam np. modlitwę trzech Zdrowaś Mario... oraz proszę o jakąś przyczynę tej duszy na temat nurtującego mnie problemu. Ważne jest tutaj, że nie wolno mieć innej relacji z duszami, które odeszły, czyli nie wolno rozmawiać z osobami, które odeszły, a które nie są beatyfikowane i kanonizowane, a te dusze nie próbują nawet rozmawiać, bo wiedzą o tym, że nam tego nie wolno. Zatem tym sposobem znalazłam takich być może kandydatów do rozpoczęcia procesów beatyfikacyjnych, którzy będąc w 100% pro-life, są jeszcze bardziej pro-life, tzn. chcą się w tych sprawach specjalizować. Pragnienie przyczyniania się w tej sprawie w kontekście zmian w przepisach prawnych domniemywam dla następujących osób zmarłych (chyba muszę tak napisać ze względu na RODO): śp. Mieszko I, książę polski, pierwszy historyczny polski władca, śp. Bolesław Chrobry, pierwszy król polski, śp. Książę Adam St. Kard. Sapieha, śp. O. Matteo la Grua, śp. Marianna Popiełuszko, matka bł. Ks. Jerzego. Następnie otrzymałam przyczynę w tej sprawie od takich kandydatów na ołtarze: Sługa Boży Alcide de Gasperi, jeden z założycieli Unii Europejskiej, Sługa Boży Ks. Abp Antoni Baraniak, Sługa Boży Ks. Stefan Kard. Wyszyński, Prymas Tysiąclecia. Z osób błogosławionych odnalazłam wstawiennictwo w tej właśnie sprawie bł. Ks. Jerzego Popiełuszki. Jeśli chodzi o świętych, najwyraźniej św. Matka Teresa z Kalkuty. Pragnienie przyczyniania się w tej sprawie w kontekście spraw obyczajowych domniemywam dla następujących osób zmarłych: śp. Rafael Santi (za najlepsze zachodnioeuropejskie dzieło ewangelizacyjne dla inteligentnych wzrokowców, czyli za Madonnę Sykstyńską), śp. dr inż. A. Zięba (znany krakowski działacz pro-life); z osób błogosławionych odnalazłam także wstawiennictwo: bł. Benedetty Porro (wpisałam dn. 15 września 2019, rano, przed godz. 7.29) oraz z osób świętych: św. Karola Boromeusza. Na poziomie międzynarodowym w wielu kontekstach: św. Jana Pawła II. Dla Krakowa ułożyłam krótką litanię, którą dołączyłam do petycji, ale litania ta nie ma imprimatur, ponieważ nie było czasu prosić, czyli nie można się nią modlić, ale można ją przeczytać.
góra strony

Latorośle, a poza tym czasem draceny

Rozumieć chrześcijaństwo w kontekście pro-life można nawet tak: człowiek ochrzczony jest latoroślą, która powinna (dobrze lub dość dobrze, albo przynajmniej trochę) owocować, a każdy inny może nawet draceną (nie każdą oczywiście).
góra strony

Jak pokonać duchowy konflikt serologiczny

Być może coś z moich argumentów pro-life sformułowałam niezbyt jasno lub wręcz wadliwie. Jeśli tak się stało, przepraszam. Chwilowo czuję się zupełnie bez sił po tym intensywnym myśleniu o tych problemach, więc nie mam teraz możliwości, żeby to wszystko znów czytać i znów poprawiać. Być może więc potrzeba jakiejś intelektualnej sztafety, żeby szczęśliwie dobiec do mety w temacie prawnej ochrony życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci w Polsce, we wszystkich państwach Unii Europejskiej, a także w innych miejscach świata. Ekskomunika za aborcję jest karą krytycznie trudną, ponieważ tworzy sytuację, którą można porównać tylko z konfliktem serologicznym; różnica jest taka, że to jest konflikt serologiczny duchowy, a w jego wyniku zwalczani jesteśmy my, czyli chrześcijanie, ponieważ nie da się nas na czas dobrze zrozumieć, w pewnych przestrzeniach życia duchowego brakuje nam Ducha Świętego (to jest konflikt serologiczny duchowy misyjny), lub nie rozumiemy siebie nawzajem, czyli brakuje nam miłości wzajemnej, co polega na tym, że łodyga winorośli dochodzi do wniosku, że jej własne owoce ją trują, ale to jest błędny wniosek, ponieważ jej własne owoce nie mogą jej zatruć, a jedynie mogą się zmarnować (konflikt serologiczny duchowy wewnętrzny). O tyle, kto ma taką ekskomunikę, powinien jak najszybciej prosić o jej zdjęcie, oczywiście osoby do tego upoważnione. Mówię o tym dlatego, że jeśli się to wie, łatwiej przekierować lęk z jego zaangażowania bałwochwalczego (czyli z lęku przed wyznaniem grzechu w sakramencie pokuty), w zaangażowanie na drodze nawrócenia (wtedy większy lęk jest przynajmniej z tego powodu, że zadaje się komuś okrutne cierpienie, a odczuwanie takiego lęku już jest dobrem, ponieważ taki lęk gna do spowiedzi jak nie wiem co, bo naturalnie nie chcemy zadawać innym cierpienia, raczej chcemy, żeby nas ludzie lubili).
góra strony

Niedrogie, autorskie prawo wyborcze

Bardzo przepraszam, ale okazało się, że jeszcze wymyśliłam niedrogie prawo wyborcze pro-life, które równocześnie jest prawem prorodzinnym, co też mogłoby pójść na całą Unię Europejską. Przepisu tego nie zredagowałam, ale podam jego sens: chodzi o udzielenie rodzicom dziecka, którzy okażą wiarygodne i uznane zaświadczenie, że na pewno są w ciąży, prawa do 1/4 głosu więcej, a od 7 miesiąca ciąży aż do czasu uzyskania przez to dziecko pełnoletniości do 1/2 głosu więcej (u nas 18 lat [można by zrobić jeszcze lepiej: dzieciak od dnia ukończenia 16 roku życia już mógłby dysponować tą 1/2 głosu lub pozwolić na zagłosowanie za niego mamie lub tacie]), i to na każde dziecko, którym to prawem rodzice mogliby zadysponować według ich uznania (w sensie decyzji kto będzie głosował w danych wyborach; przy jednym dziecku mogłaby głosować za dziecko albo jego matka, albo jego ojciec), które to prawo rodzice traciliby wraz z rozwodem, a wraz z adopcją byłoby tak samo jak przy dziecku osobiście urodzonym, od dnia adopcji, i też do pełnoletniości. Proponuję w tym zakresie autentyczne prawo, czyli nie obowiązek. Oczywiście nie mam co do tego pewności, ale całkiem możliwe, że dzieci z takim prawem wchodziłyby w dorosłe życie z czymś w rodzaju szczepienia przeciw społecznemu wykluczeniu, a to na pewno byłaby rewelacyjna profilaktyka różnych (cięższych i lżejszych) chorób psychicznych, co nie koniecznie musiałoby oznaczać koniec psychiatrii, ale może znaczne zmniejszenie ilości produkowanych, a potem przecież też jakoś utylizowanych, środków psychotropowych, bo wtedy być może jakieś problemy psychiczne okazywałyby się w 100% podatne na leczenie terapią zajęciową i psychoterapią. Osobiście dla osób, które urodziły się z jakimś poważnym upośledzeniem lub doznały dużego uszczerbku na zdrowiu z jakichś okoliczności na ich drodze życia właśnie pozostawiłabym takie prawo do głosu w zależności od stopnia upośledzenia: albo w 1/4 głosu, albo w 1/2 głosu, a to albo z prawem do osobistego głosowania, albo z prawem dla prawnego opiekuna. To jest na pewno podmiotowe podejście do dzieci, ich rodziców oraz osób niepełnosprawnych umysłowo lub psychicznie i/lub prawnych ich opiekunów. Mówię wciąż o prawie pro-life, czyli ma to sens tylko, jeśli w danym państwie obowiązuje ochrona życia ludzkiego i godności ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Wtedy można by też wprowadzić karę za usunięcie ciąży tylko taką: właśnie odebranie prawa wyborczego, różne i na różny czas w zależności od okoliczności czynu.
góra strony

Mój osobisty protest jako kolejny argument pro-life

Muszę dodać jeszcze to: zdjęcia, na których widać zamordowanego, przez tzw. przerywanie ciąży, maleńkiego człowieka, są na pewno niehumanitarne i uszkadzające psychikę, zwłaszcza psychikę kobiet (trwale lub czasowo, w zależności od kondycji psychicznej lub duchowej danego człowieka). Rozumiem, że trzeba tłumaczyć, że to człowiek i dziecko, ale na pewno nie w ten sposób, tzn. jesteśmy może teraz słabsi lub - lepiej może powiedzieć - delikatniejsi, więc nie wytrzymujemy już tego, co wytrzymywaliśmy jeszcze kilkanaście lat temu! To nie jest więc metoda dla nas humanitarna! Ale nie rezygnowałabym całkiem z metody szokowania tą prawdą o tym, że przerwanie ciąży to zabójstwo człowieka, a nie leczenie jakiejś choroby. Tylko przeniosłabym akcent mówienia o tym na prawdę o dziecku poczętym pomimo władek domacicznych, czyli o ciążach usuniętych dużo wcześniej, dla których grobem jest droga, która się zaczyna w ubikacji w ludzi mieszkaniach. Widziałam takie zdjęcia w czasach licealnych (maleńki człowiek wrośnięty we wkładkę domaciczną), więc trzeba je tylko znaleźć i tę prawdę znów ludziom pokazać, żeby nie musieli wierzyć w to co jest pewne. Może nawet robienie tego typu zdjęć jest niedopuszczalne, więc trzeba wziąć te już zrobione.
góra strony

Lekarze pro-life

Lekarz pro-life to nie ginekolog, który jedną pacjentkę uczy naprotechnologii, a drugiej, w innym gabinecie, zakłada wkładkę domaciczną!, ale taki, który w sumieniu własnym jest w 100% pro-life, czyli nawet jeśli zajmuje się ortopedią, wie na pewno, że człowiek jest człowiekiem od poczęcia do naturalnej śmierci i broni tej prawdy. Powinny być też apteki pro-life.
góra strony

Cmentarzyska w łazienkach

Trzeba zmiany w przepisach prawa na prawo jednoznacznie pro-life na stałe i na zawsze, a i tak pozostaniemy we własnych domach, na wielkich cmentarzyskach wybudowanych rozpaczą Bożą, czyli w nadprzyrodzonym, niezależnym od człowieka, dziele pięknych nowych domów i osiedli, w którym sam Bóg dodaje godności ludziom, którzy odeszli od nas zaraz po poczęciu, a miało być zupełnie inaczej. Dobrą nowiną jest nowina o prawie do oczekiwania na prawdziwy dar łez, wszędzie gdzie zostanie wprowadzona w przepisach ta jednoznaczność prawa do życia dla człowieka i będzie ono w sposób godziwy wprowadzane i respektowane. To dar, który daje Duch Święty, ale żeby mógł go dawać, potrzeba uzdrowienia duszy z psychopatii nabytej prawem, które nie jest pro-life. Inaczej nie wcale nie ma łez, ale nie ma łez, które płyną tak jak powinny, czyli wydaje się, że nie ma łez, ale tak naprawdę one są suche, widoczne w samym geście ich wycierania, co robi się mniej widoczne, jeśli ktoś ma jeszcze dodatkowo alergię.
góra strony

Anomalie wciąż można rozpoznawać i zatrzymywać

Jeśli nie jesteśmy pro-life (w sposób jawny, czyli w przepisach prawa i w obyczajach oraz w sposób ukryty, czyli we własnym sumieniu), doświadczamy psychozy na poziomie naturalnych stanów półhipnotycznych (tych, które mamy przed zaśnięciem i zaraz po obudzeniu), a to sprawia, że się wykańczamy, ale mamy wrażenie, że nic nam nie jest, a jedyne co nam dokucza, to naturalne procesy starzenia (dzieje się tak dlatego, że sytuacja drzemania jest w naturze swojej relaksująca, uspokajająca, kojąca dla systemu nerwowego, a wyobraźnia powinna wtedy też się uspokajać i "kłaść spać", ale jeśli jest zaatakowana przez słabouświadomione wyrzuty sumienia na tematy związane z aborcją itp., pracuje inaczej, nie "kładzie się spać", ale "nakręca" różne filmy, które właśnie są niedobre, ale na które oczywiście nikt nie zwraca uwagi, bo kto zwraca uwagę na pracę wyobraźni przed snem, czy zaraz po obudzeniu?). Jeśli to doświadczenie trwa przez kilka pokoleń, psychotyczne anomalnie są mylnie przyjmowane jako pewnik, a nierozpoznane przez kilka pokoleń błędy kosztują nas sporo, bo nawet zagrożenie dla naszej kultury, także innych kultur, które dostaną się w tego typu destrukcyjne wpływy. Proces separacji dziecka od rodziców dzieje się, gdy dziecko ma kilka lat. Dopiero jeśli się to nie uda, druga szansa pojawia się, gdy ma lat kilkanaście, ale nie jest normą, że dzieje się w wieku dopiero kilkunastu lat.
góra strony>

Trzeba pamiętać, żeby prosić o zdjęcie ekskomuniki za aborcję, gdyby katolik się z tego grzechu nawrócił

Nie można być pewnym, że się jest pro-life nawet wtedy, gdy jakiś ksiądz udzielił rozgrzeszenia z grzechu aborcji, ale potem nie zdjął ekskomuniki. To jest pewne bardzo poważne niebezpieczeństwo, ponieważ teoretycznie może się zdarzyć sytuacja, że jakiś ksiądz zapomni, żeby o tym pouczyć, czyli kto popełnił grzech aborcji, musi otrzymać i rozgrzeszenie, i zdjęcie ekskomuniki, a ekskomunikę mogą zdjąć na pewno nie tylko Ojcowie Kapucyni, ale ja wiem z całą pewnością, bo dowiadywałam się kiedyś osobiście i pytałam o to właśnie jednego z Ojców Kapucynów, że z całą pewnością Ojcowie Kapucyni mają taki przywilej.
góra strony

Jeszcze moje „usprawiedliwienie” w odpowiedzi na zarzut, że zajmuję się tym, czym rzekomo nie powinnam

„Zdobycze nauki pozwoliły bowiem osiągnąć cele, które stanowią wyzwanie dla ludzkich sumień i każą poszukiwać rozwiązań zdolnych zapewnić trwałe i konsekwentne poszanowanie zasad etycznych. W praktyce natomiast jesteśmy świadkami inicjatyw ustawodawczych, przy podejmowaniu których nie bierze się pod uwagę wpływu, jaki ma kształtowanie kultury i postaw społecznych na istnienie i przyszłość narodów, i próbuje się podważać zasadę nienaruszalności ludzkiego życia. Katolicy mają w tej sytuacji prawo i obowiązek zabierać głos, aby na nowo uświadomić wszystkim najgłębszy sens życia i odpowiedzialność, jaką za nie ponoszą. Jan Paweł II, w duchu niezmiennego nauczania Kościoła, wielokrotnie przypominał, że na wszystkich, którzy bezpośrednio uczestniczą w ciałach ustawodawczych, spoczywa 'konkretna powinność przeciwstawienia się' jakiejkolwiek ustawie stanowiącej zagrożenie dla ludzkiego życia. Obowiązuje ich – tak jak każdego katolika – zakaz uczestnictwa w kampaniach propagandowych na rzecz tego rodzaju ustaw, nikomu też nie wolno ich popierać, oddając na nie głos (por. Jan Paweł II, Enc. Evangelium vitae). Nie jest to sprzeczne z zasadą, którą sformułował Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae w odniesieniu do sytuacji, gdy nie jest możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy aborcyjnej już obowiązującej lub poddanej pod głosowanie: w takim przypadku 'parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzającym w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej'. W tym konteście trzeba koniecznie dodać, że właściwie ukształtowane sumienie chrześcijańskie nie pozwala nikomu przyczyniać się przez oddanie głosu do realizacji programu politycznego lub konkretnej ustawy, które podważają podstawowe zasady wiary i moralności przez propozycje alternatywne wobec tych zasad lub z nimi sprzeczne” (Kongregacja Nauki Wiary, Nota doktrynalna o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym, Poznań 2003, s. 11–12) (...).
góra strony

Światopogląd pro-life

Światopogląd pro-life na poziomie spraw ogólnoludzkich jest w 100%-tach zgodny ze światopoglądem katolickim. Może go przyjąć nawet ateista, ponieważ na pewno może zaistnieć sytuacja, w której ktoś nie wierzy w istnienie Boga, ale zgadza się bez zatrzeżeń, że warto, a nawet trzeba ochraniać życie i godność ludzką od poczęcia do naturalnej śmierci. Nie ma więc w tym światopoglądzie prozelityzmu.
góra strony